Jedno jest pewne, jestem sceptyczką. Każdą nowość, która pojawia się w kosmetyce, muszę dokładnie sprawdzić. Po prostu muszę wiedzieć czy dany zabieg, czy kosmetyk jest faktycznie tak dobry i cudowny, jak to jest napisane na opakowaniu. A może jest to wyłącznie czcze gadanie firmy kosmetycznej, która już liczy milionowe zyski ze sprzedaży „nowości”. Tym razem przyszła kolej na produkty to pielęgnacji ciała, zawierające algi morskie.
Skupmy się na składniku głównym: algi morskie
Czym są owe algi, o które tyle zamieszania? Każdy z nas zapewne pamięta lekcje biologii ze szkoły średniej (przynajmniej za moich czasów to było w szkole średniej, teraz trudno powiedzieć), na których omawiany był temat glony. To właśnie o tę roślinę chodzi. Oczywiście słowo algi brzmi bardziej egzotycznie, jednak faktycznie chodzi o mało eleganckie glony. Mogą osiągać one rozmiar od kilku milimetrów aż do kilku metrów. Występują zarówno w wodzie słonej, jak i słodkiej. Ciepłej jak i zimnej. Posiadają różną barwę: zieloną, czerwonawą lub brunatną. W Polsce najbardziej znaną algą jest morszczyn.
Co takiego mają w sobie?
Najprościej odpowiedzieć na to pytanie, można jednym słowem: niemalże wszystko. Kwas hialuronowy, lipidy, witaminy A, D, z grupy B, C, E i K, miedź, cynk, selen, jod, mangan, magnez, polifenole. Produkty zawierające algi morskie polecane są szczególnie osobom które mają przesuszoną i zniszczoną skórę oraz tym, które przebywają w zanieczyszczony środowisku.
Co wynika z tego bogactwa?
Ano właściwości. Kosmetyki zawierające algi morskie odżywiają naszą skórę. Stoją za tym zawarte w algach witaminy, aminokwasy, proteiny i polisacharydy. Nawilżają skórę dzięki zawartości kwasu hialuronowego, sorbitolu oraz białek takich jak: glicyna, alanina. To właśnie połączenie tych składników tworzy na powierzchni skóry warstwę chroniącą przed utratą wody. Ciekawą właściwością alg morskich jest działanie antyoksydacyjne, oraz zwalczanie wolnych rodników. Działanie antyoksydacyjne czyli opóźnianie procesów starzenia skóry, możliwe jest dzięki zawartości związku o dziwnie brzmiącej nazwie: aosaina. Aosaina zapobiega rozkładowi elastyny, która jest składnikiem budulcowym skóry. Zwalczanie wolnych rodników jest możliwe natomiast dzięki zawartości witaminy E i C, która uszczelnia naczynia krwionośne. Ponadto to obecne w algach polisacharydy i alginiany usprawniają przemianę materii we wnętrzu komórki czyli wykazują działanie anytcellulitowe. Dodatkowo napinają skórę i usprawniają działanie bariery naskórkowej.
W jakiej formie?
Algi są bogactwem składników ale czy to znaczy, że należy wyłowić glony z jeziora i obłożyć nimi całe ciało? Na szczęście nie ma takiej potrzeby. Oczywiście muszą być one w odpowiedni sposób przetworzone, nim zostaną wykorzystane w kosmetyce, ponieważ w formie naturalnej są pożywką dla mikroorganizmów i szybko się psują. Dlatego też są w odpowiedni sposób suszone a następnie rozdrabniane.
Kosmetyki zawierające algi morskie
Wchodząc do pierwszej z brzegu drogerii, naszą uwagę natychmiast przyciągnie półka wyróżniająca się pięknymi odcieniami niebieskiego koloru. W taki sposób najszybciej uda nam się znaleźć kosmetyki zawierające wyciąg z alg. No bo niby jaki inny kolor mógłbym działa marketingowy zastosować aby stworzyć etykiety na taki produkt? Tylko niebieski. Do wyboru mamy: mleczne olejki do ciała, balsamy pod prysznic, kremowe serum do ciała, płyny do demakijażu oczu, krem na dzień i na noc, hydrożelowe maski do twarzy i wiele innych. I co wybrać? Najciekawsze produkty, w rozsądnej cenie znajdziesz tutaj.
Warto?
Po zapoznaniu się z taką ilością materiałów naukowych i rzetelnych informacji, myślę że warto wypróbować kosmetyki zawierające algi morskie. Uważam również za konieczne sprawdzenie składu, danego kosmetyku by mieć pewność tego co kupujemy. Jak czytać etykiety, na co zwracać uwagę a czego unikać pisała już Edyta we wpisie: Czy kosmetyki mogą nam szkodzić?