Mówi się, że kobieta staje się mamą gdy jest w ciąży, natomiast mężczyzna staję się tatą gdy dziecko przyjdzie na świat. Ja tą kwestię rozbudowałabym dużo szerzej. Prawda jest taka, że w dużej mierze, to do nas kobiet zależy, w jakim stopniu rozłożone są obowiązki rodzicielskie a co najważniejsze, to jakie powstaną z nich więzi emocjonalne. Jak zawsze nie generalizuję, bo każdy z nas jest inny ale są pewne kwestie, w których dość często popełniamy podobne błędy.
Dziś trochę z innej beczki – Only Women’s Access
Jest udowodnione, że mężczyzna na swój własny sposób przygotowuje się do nowej roli. Już w trakcie ciąży swojej partnerki przeżywa różne etapy od euforii, zazdrości czy lęku. Myślę, że warto już w trakcie oczekiwania zadbać o to, by Wasze zaangażowanie było równe. Drugim aspektem jest to, że chcę Ci dać praktyczne wskazówki, jak przygotować się na wspólną drogę po porodzie.
Angażuj swojego partnera już w trakcie ciąży.
Uważam, że wszystkie kwestie związane zarówno z wyprawką, łóżeczkiem czy wózkiem warto podejmować wspólnie. Dużo kobiet robi wszystko sama a później z wieloma rzeczami również pozostaje sama. Pomyślisz, że to śmieszne ale po pierwsze warto pokazać swojemu partnerowi, że jego zdanie związane z Waszym wspólnym dzieckiem, jest tak samo ważne. Nawet jeśli chodzi o wybór kolorów do pokoju dziecięcego. Jeśli Twój partner reaguje na wszystko stwierdzeniem „sama wybierzesz najlepiej”, to warto podzielić zadania. Przykład: mama wybiera dodatki, butelki itp. a przyszły tata musi sprawdzić, które wózki pod względem technicznym są najlepsze. Pokażesz tym samym, że nie wszystko musi być od początku tylko na Twojej głowie.
Czas a budowanie więzi.
Zazwyczaj mężczyźni w kwestii rodzicielstwa są bardziej szczerzy i nie robią na siłę z siebie super-tatusiów. Ostatnio mój kolega, tata sześciomiesięcznej Oli, po dwudniowym urlopie stwierdził „Paulina wolę chodzić do pracy”. To normalne, że praca zawodowa jest czasami lżejsza fizycznie i psychicznie niż siedzenie 24h z dzieckiem w domu. Natomiast niepokojące są męskie opinie typu: „będę spędzał dużo czasu ze swoim dzieckiem, jak będę już mógł zabrać je na mecz, lody czy na plac zabaw”. Niestety ale tak to nie działa. Więź trzeba budować od samego początku, bo pewne rzeczy później, bardzo ciężko jest nadrobić. Trudniej jest mężczyźnie, który po narodzeniu dziecka i zazwyczaj po dwutygodniowym urlopie wraca do pracy. Widzi maleństwo zazwyczaj 2-3 godzinny dziennie przed snem. Jeśli my do tego uważamy, że wszystko robimy najlepiej, to budujemy sobie prostą ścieżkę do samotnego rodzicielstwa.
Teorię poprzyjmy przykładem
Opiszę Ci świetny happy end, który przytrafił się mojej kuzynce. Ania przez pierwsze pół roku, które spędziła ze swoją córką w domu usilnie próbowała zaangażować swojego męża w rolę wzorowego taty. Niby wykonywał swoje obowiązki ale widziała, że robił wszystko bez większego entuzjazmu. Akurat zdarzyło się tak, że tuż po jej powrocie do pracy musiała wyjechać na dwutygodniowe szkolenie. Nie było innego wyjścia i jej mąż musiał zostać z córką sam w domu. Pierwsze dni był przerażony, chodził z kartką i sprawdzał o której ma zrobić mleczko, o której obiadek itd. Po paru dniach z zaangażowaniem zaczął opowiadać jak potrafi ją rozśmieszyć, gdzie byli razem na spacerze i jak to jest fajnie gdy mała śpi mu na klatce piersiowej. Od tego momentu, zmieniło się wiele. Nie powiedział tego od razu, ale po pewnym czasie stwierdził, że po tej sytuacji, stał się 100% tatą.
Nie dajmy się zwariować
Tu przypomina mi się gdy po porodzie, moja pierwsza położna powiedziała: „Paulina wychodź codziennie z domu, chociaż na 15-20 min. Idź do sklepu lub na pocztę, nieważne. Odśwież umysł i wyłącz przekonanie, że musisz cały czas być z Zuzią”. Pomyślisz zapewne, że to nic takiego? Ale uwierz mi, że na początku nawet te kilka minut wydawały mi się przerażające. Po drugiej ciąży, jak tylko doszłam do siebie, zaczęłam regularnie chodzić na Zumbę. Po pierwsze mogłam zrobić coś dla siebie a po drugie dałam również przestrzeń swojemu mężowi.
Ustalcie swoje własne metody
Kolejną fajną zasadę, którą wprowadziliśmy, to jeden dzień spania do oporu. W sobotę , gdy rano budzą się dzieci zabieram je z sypialni a w niedzielę odwrotnie. Chociaż jeden dzień w tygodniu jesteśmy wyspani. A przy tym mój mąż nauczył się jak to jest, gdy trzeba od samego rana, ogarnąć dwójkę dzieci.
Na koniec napiszę Ci fakt, który zawsze bardzo mnie bawi.
Kiedy sąsiedzi/ciocie/dziadkowie widzą tatę na placu zabaw, czy z wózkiem na spacerze zachwycają się i mówią: „o jejku jaki to dobry tata”; „widziałaś/eś jak on się zajmuje dzieckiem???!!!”; „no tylko pozazdrościć”. Jak obserwują mamy w tych samych okolicznościach, to na myśl narzuca im się tylko … „no co? mama w życiu codziennym”. Ale Kochane lepiej tak, niż wcale. Podziwiam samotne matki i szkoda mi również tych, które niby nie są same ale często bywają samotne. Mam nadzieję, że ten wpis zaświeci Ci światło i pokaże, ile jest dodatkowych rzeczy, o które musimy zadbać, by było Nam lepiej.