Czego się spodziewać, kiedy się spodziewasz? część 3

Kiedy pojawiły się dwie kreski, pamiętam ten moment, jakby wydarzył się dzisiaj. Czekałam na ten wynik bardzo długo a mimo to, moją pierwszą reakcją był płacz, a raczej nieustający szloch. Trzy miesiące wstecz wróciłam do kraju. Trzymając test w ręku mieszkałam jeszcze w hotelu, ponieważ parę dni wcześniej przeprowadziłam się znów z innego miasta. Myślałam wtedy – serio? akurat teraz? Budziło się we mnie życie, czy tego chciałam czy nie. Miałam strasznie mieszane uczucia, począwszy od ogromnej euforii, do strachu, że oto nastąpił ten dzień, który zmienia nieodwracalnie wszystko. Dziś wiem, że było to nic innego jak początek burzy hormonów, która czasami płata nam figle.

Dziś wiem, że ciąża to początek dobrych zmian.

Przez cztery lata zastanawiałam się gdzie mieszkać. Czy to jest dobry moment, by wziąć kredyt i w końcu być na swoim. Ostatecznie Zuzia zdecydowała za mnie i szybko podpowiedziała mi, co robić. Nawet jeśli długo czekałaś na ten moment a teraz czujesz pewnego rodzaju smutek, to wiedz, że nie jesteś sama. To duże zawirowanie w naszym życiu i nie ma się co winić, że nie reagujemy jak na filmach z Hollywood. Masz z założenia dziewięć miesięcy na przygotowania, więc spokojnie dasz radę ze wszystkim! Płacz pozostał mi do końca, beczałam nawet na kreskówkach.

ciąża

Co dalej? Lekarz prywatnie czy na NFZ?

Jest to oczywiście kwestia indywidualna. Uzależniona zarówno od własnych przekonań czy chociażby od sytuacji materialnej. Poniżej opiszę Ci jak to wygląda w praktyce. W pierwszej ciąży chodziłam do lekarza prywatnie i w dużej mierze później tego żałowałam. Wiem co dają wizyty prywatne. Po pierwsze poczucie, że mamy lepszą opiekę medyczną. Czy to prawda? To tak naprawdę zależy od podejścia lekarza. Nie każdy lekarz przyjmujący prywatnie jest dobry i nie każdy lekarz pracujący w ramach NFZ ignoruje pacjentki. W moim przypadku okazało się, że przez całą ciąże miałam wmawiane, że muszę mieć poród przez CC. Na dwa tygodnie przed terminem lekarka stwierdziła, że mogę rodzić naturalnie. Powiesz ok, co to takiego? To chyba lepiej?. Otóż dla mnie była to bardzo stresująca sytuacja. Poczułam się kompletnie do tego nie przygotowana. Bez chociażby szansy na uczestnictwo w szkole rodzenia. Dodatkowo okazało się, że lekarka przestała pracować w szpitalu i jak to powiedziała „proszę się zgłosić do jakiegokolwiek lekarza na izbie przyjęć”. Zostałam sama. Łudziłam się, że jak wydam grube pieniądze za prywatne prowadzenie ciąży, to lekarz będzie przy mnie. Tu warto wspomnieć o wydatkach. Podliczając wizyty z USG, badania krwi, cytologie, USG prenatalne itp., to łącznie uzbiera się między 2500 a 3500 zł. Na początku drugiej ciąży, ponieważ należę do dość niecierpliwych ludzi, również udałam się na prywatną wizytę, by wszystko potwierdzić. Dostałam długą rozpiskę z badaniami, które muszę wykonać a jest ich na początku dość sporo. Stwierdziłam, że za 250 zł mogę już kupić porządny materac dla dziecka. Myślę, że warto tak naprawdę zorientować się wśród znajomych i dowiedzieć się, który lekarz w przychodni NFZ jest godny polecenia. Zawsze możecie np. zamiast wykonać USG prenatalne w szpitalu wykonać je prywatnie i dodatkowo zasięgnąć opinii na różne tematy od innego lekarza. Jedno jest pewne nawet jeśli zdecydujecie się na wizyty prywatne i okaże się, że np. w pewnym momencie lekarz wykryje coś niepokojącego, to warto zawsze postarać się o  wydanie dodatkowej diagnozy. Nie ma ludzi nieomylnych  a stres w tym stanie nie jest nikomu potrzebny. Dodatkowo jeśli ciąża przebiega prawidłowo, zaoszczędzone pieniądze na wizyty i badania możesz przeznaczyć np. na prywatną opiekę położnej lub douli w trakcie porodu. Tak naprawdę, to położne są przy nas przez wszystkie etapy porodu a lekarz zjawia się dopiero na koniec. One dbają o nasz komfort, warunki oraz wstępnie decydują o wielu kwestiach.

szkoła rodzenia

Do pracy chodzić czy leżeć i pachnieć?

W tej kwestii nikt nie powinien Ci mówić co masz robić. Jeśli jesteś cały czas zmęczona, masz problemy żołądkowe a ktoś powie Ci, że ciąża to nie choroba, to zmień znajomego. Co innego gdy czujesz się na siłach a Twój stan zdrowia jest bez zarzutu. Możesz w tej sytuacji być aktywna, tak długo, jak tylko Twój stan Ci na to pozwoli. Prawda jest taka, że okres ciąży to ostatni moment gdy możesz i powinnaś myśleć tylko o sobie i o dziecku. Po porodzie i na długie lata, Twoim priorytetem pozostanie wyłącznie dziecko. Zarówno w kwestii emocjonalnej czy chociażby finansowej, będziesz siebie stawiała na drugim miejscu. Zazwyczaj kobiety myślą, że jak pójdą na chorobowe, to pewnie nie będą miały do czego wracać. Powiem Ci, że nigdy nie jesteśmy tego w stanie stwierdzić. Możesz pracować prawie do końca a przez okres urlopu macierzyńskiego w Twojej firmie wszystko może się zmienić. Ze strony zatrudniającego, powiem Ci również, że nie rzadko pracodawcy wolą by kobiety „odpoczywały”. Dlaczego? Bo „ciężarówki” często niespodziewanie muszą wziąć krótkie chorobowe. Dla pracodawcy takie niepewne sytuacje,  są gorsze jak zatrudnienie kogoś na zastępstwo. Jeśli Twój szef jest fair, to nic tego nie zmieni a już na pewno nie fakt, że chcesz zadbać o dziecko, które nosisz pod sercem. Szczera rozmowa może Ci wiele wyjaśnić i uspokoić Twoje obawy.

ciąża

Najlepiej wyrzucić na luz.

Gdy byłam w ciąży z Zuzią śmiałam się, że z pracy będę jechała na porodówkę. Kto nie da rady jak nie ja? Nie zwolniłam tępa i po trzech miesiącach znalazłam się w szpitalu. Gdy powiedziano mi, że do końca ciąży muszę pozostać w domu, trzy razy upewniałam się, czy nie mam omamów słuchowych. Wróciłam do domu, grzecznie leżałam w łóżku ale oczywiście z rozłożonym laptopem. Na prośbę mojego cudownego szefa, zadzwoniła do mnie koleżanka z działu HR. Powiedziała do mnie tak: „Kochana wiem, że chcesz nam pomóc ale z własnego doświadczenia mówię Ci, olej to. Kiedy miałaś czas na filmy? seriale? czy czytanie książek? Świat się nie zawali jak pomyślisz teraz tylko o sobie”. Na początku nie było to dla mnie łatwe. Mając zawodowe ADHD wciąż miałam potrzebę  bycia  w ruchu. Ostatecznie przerzuciłam się na pieczenie. Do dziś wspominam, że moje dziecko zamiast słuchać Mozarta słyszało wciąż włączony mikser. Opanowałam do perfekcji wykonywanie wszystkiego na siedząco. W tamtym czasie szczęśliwie mieszkałam ze studentami a jak wiadomo studenci zjedzą wszystko. Dziękuję Wam bardzo Kochani, dzięki Wam czułam się potrzebna.

Tak więc mówię Ci, nie bądź bez potrzeby bohaterką, za to medalu nie dają.

Paulina May Kistella
Paulina May Kistella

Jestem mamą 3 letniej Zuzi oraz rocznej Poli. W wolnym czasie miłośniczką literatury, Zumby oraz nieustannej pracy w kierunku rozwoju osobistego. Dotychczas pracowałam jako Dyrektor Regionu w sektorze usług finansowych. Obecnie poszukuję ambitnego wyzwania zawodowego. www.mkbiuro.com.pl