Literatura kobieca jest jak… disco polo

Nie ukrywajmy, świat literatury nie istniałby bez kobiet. To one stanowią większość czytelniczek, (tak! Wszystkie badania mówią, że czytamy więcej od mężczyzn!) ale i autorek. Wszędzie nas pełno. Możemy zatem śmiało stwierdzić, że literatura jest kobietą. Zwłaszcza zaś literatura kobieca, która cieszy się niesłabnącą popularnością. Ilość wydawanych książek w tej kategorii jest zatrważająca. Co więcej –  czasem trudno uwierzyć w ilość wydawanych książek przez jedną autorkę. Tymczasem, jeśli zapytać o ten gatunek, okazuje się często, że nie, nikt nie czyta. Ale wszyscy znają. Zupełnie, jak z muzyką disco polo. Nikt nie słucha, wszyscy nucą.

Czymże jesteś, literaturo kobieca?

Zacznijmy od początku. Co to właściwie jest literatura kobieca? Romanse? Wszystkie wydawane pod szyldem harlequina powieści, w których główną rolę gra miłość, seks, pieniądze i zdrada? Sagi? O pokoleniach jednej rodziny, w której błędy popełnione przez dziadka mszczą się na wnukach, a zdobyte fortuny trwonione przez kilka setek lat, bywają odbudowane w jeden dzień?  To przecież także literatura zaangażowana, poruszająca tematy aktualny, opisująca zmiany, jakie zachodzą w nas samych, ale i w świecie z punktu widzenia kobiet. To biografie i autobiografie kobiet, które są motorem napędowym zmian. To także, oczywiście, lekkie „czytadła” dedykowane kobietom na długie, jesienne wieczory. Możemy, co prawda, podzielić literaturę kobiecą na tę lżejszą i na tę „lepszą gatunkowo”. Tylko czy naprawdę ma to jakiś sens?

jesienne wieczory i książka

Top of the top

Zatem – co czytają kobiety? Przede wszystkim piękne bajki, które nie kończą się przed nocą poślubną. Nie można zacząć tej listy od niczego innego, jak 50 twarzy Greya. Bijąca rekordy popularności książka, która doczekała się kontynuacji w dwóch tomach i ekranizacji, zachwyciła kobiety w różnym wieku na całym świecie. A te, których nie zachwyciła i tak musiały do niej zajrzeć, żeby wyrobić sobie jakieś zdanie. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że jest to sprawnie napisana historia o emocjach, których kobiety pragną we własnym życiu. Świetna w swoim gatunku dostarcza nie tylko doskonałej rozrywki, ale daje też nadzieję na spełnienie własnych, nie zawsze sprecyzowanych marzeń, oczekiwań, także tych łóżkowych. Prawdopodobnie ta książka wprowadziła powiew świeżości do niejednej sypialni.

Zarzuty? Płytka historia dla kur domowych? Nic bardziej mylnego. Świetnie zredagowana, wciągająco napisana i dość odważna. Jako rozrywka – wprost rewelacyjna. Spójrzmy prawdzie w oczy – skoro nie wymagamy od filmu komediowego, że będzie niósł głęboki przekaz moralny, dlaczego oczekujemy tego od książki rozrywkowej? Poza tym miliony kobiet nie mogą się mylić!

literatura kobieca

Nieśmiertelna Grochola

Zawsze pojawia się w tym zestawieniu. Wciąż ma zwolenników humor, klimat i ciepło charakterystyczne dla autorki. Przeciwnicy mówią, że to ciągle takie same książki, ciągle o tym samym. A co mają dopiero powiedzieć czytelnicy Daniel Steel? 10 nowych książek rocznie?  O miłości? I co, da się? Da! A jaki sukces finansowy?!

Tymczasem Grochola wydaje po świetnych debiucie kolejne książki i na koniec ich popularności jakoś się nie zanosi. Poza tym, przyznajmy, Nigdy w życiu a potem filmowa wersja książki to taka historia, w którą aż chce się wierzyć. I pewnie dlatego czytelnicy Grocholi wciąż przy niej trwają – dla dobrych, pełnych nadziei i optymizmu opowieści.

Nieśmiertelna Bridget

Wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać. Zresztą – niech pierwsza rzuci kamieniem ta z Was, która nie śmiała się, niepokojąc domowników, czytając sławny Dziennik Bridget Jones. Helen Fielding ma dar opowiadania historii, które choć tragiczne dla jej bohaterki mają w sobie tyle humoru, że od tych książek można się uzależnić. A na pewno można  poprawić sobie nimi nastrój. A jak trzecia? Bridget matką – same wiecie, że nie brzmi to zbyt dobrze…

Kryminał nie dla kobiet?

Ale może znajdźmy coś bardziej współczesnego. Moda na kryminały dla kobiet? Jak nie, jak tak! Mimo że czytana nie tylko przez kobiety, Katarzyna Bonda pisze kryminały, które świetnie wpisują się w kategorię „kryminały kobiece”. Pogłębiona psychologia postaci, tematyka nieco mniej makabryczna a jednak mroczna, sprawiają, że świetnie się to czyta, i sprzedaje. Myślę sobie też, że świetnie się to pisze. Ale o to trzeba by było zapytać autorkę.

kryminał dla kobiet

To młodość idzie

Magdalena Witkiewicz to autorka książek, o których się mówi, że są urocze i inteligentne. Polecane przez Monikę Szwaję – kolejną autorkę kobiecych  książek, w zabawny sposób opisuje rzeczywistość swoich bohaterów, z których każdy jest bardzo charakterystyczny, czasem zaskakujący, ale w uroczy sposób. Przyjemnostki – tak można powiedzieć o książkach na długie zimowe wieczory. A tych już kilka jest do wyboru – polecam zacząć od Milaczka. Kim jest tytułowy Milaczek? To kobieta! Ale więcej nie zdradzę!

Trochę współczesnych czarów

            Było trochę seksu, trochę wspomnień, kryminał i literatura z polskiego podwórka. To może czas na coś na pograniczu świata rzeczywistego i zmyślonego? Z przełomu XIX i XX w? Ałbena Grabowska i jej saga rozpoczęta od Alicji w krainie czasów to niezwykła historia, która ma zwykły początek. Służąca spodziewa się dziecka hrabiego. Losy małej Alicji toczą się zaskakująco nie tylko dlatego, że uznana przez ojca wychowuje się wśród dostatku, balów, intryg i ciekawej historii, ale także… magii.

Zamów, zapłać, zaczytaj się

Literatura kobieca to przepastny worek, z którego nigdy nie wiemy, co wyciągniemy. I dlatego warto do niego zaglądać. Barwne, pełne humoru opowieści są wprost stworzone na długie zimowe miesiące, które czasem straszą ponurą szarugą, czasem przyprószą śniegiem naszą codzienność. Trochę magii też nam się przyda, by urozmaicić polską rzeczywistość. A dla tych, które mają żyłkę detektywistyczną znajdzie się i ciekawy kryminał. A jakość? To już musisz sprawdzić sama –zamówić, pożyczyć i zaczytać się!

Dominika Masna-Wróbel
Dominika Masna-Wróbel

Jestem mamą 1,5-rocznej Zosi, amatorką dobrej literatury i kaszy jaglanej. Zawodowo na rozstaju dróg – z nieplanowanej wycieczki w stronę psychiatrii wracam powoli w rejony związane ze słowem pisanym.

  • Dziwna ze mnie kobieta, ale te pozycje książkowe mnie nie pociągają ani trochę. Film obejrzałam wg. ,,50 twarzy…,, i co ochoty nie mam, żeby po to sięgać. Myślę o tych autorkach, które piszą inaczej: Atwood, Le Guin, Tokarczuk. Tak, jak przychodzi co do czego nie znajduje nazwisk.
    Jednak na pewno nie jestem za takimi zwykłymi romansami, sagami, kryminałami. Dla mnie książka musi mieć coś jeszcze, coś co nie będzie przewidywalne i tylko lekkie. Trudno określić to coś ale książki z podanej tutaj listy tego nie mają. Zwykła rozrywka nic więcej, połykacze czasu.

    • Women’s World

      I w ten sposób literatura czyni nas wyjątkowymi. Każdy szuka w słowie pisanym czegoś innego i tak to powinno wyglądać 🙂

  • Z tej listy kiedyś bardzo lubiłam Grocholę. Faktycznie jest tak jak napisałaś: ciepłe, optymistyczne historie. Do tej pory pamiętam świetną życiową lekcję, której mi udzieliła. Chodziło chyba o mamę i dziecko w pociągu, dziecko koniecznie chciało jakiś smakołyk, które mama akurat przy sobie nie miała. I padło: „nie mogę dać czegoś, czego nie mam”. Niby proste i jasne dla każdego, ale na mnie zrobiło ogromne wrażenie! Jak często chcemy od ludzi czegoś, czego po prostu nie są w stanie nam dać, bo nie mają? Potem jakoś mi było z Grocholą nie po drodze. Miałam wrażenie powtarzalności. Ale może sięgnę po coś na lato. 🙂 Dziękuję, że mi o niej przypomniałaś!

    • Women’s World

      Cieszę się, że tekst okazał się być pomocny 🙂

  • Hmmm… literatura kobieca to dość pojemne pojecie. i… mocno niedefiniowalne. Dla każdego bezie oznaczało coś innego. Dla mnie to Grochola, Witkiewicz i Szwaja, ale już nie Bonda. Ale do tego worka wrzuciłabym tez wszelkie romansidła, a przecież Grochola chociażby i owe romansidła (z rozmysłem piszę romansidła) to już nie to samo, prawda? Więc unikam jak ognia mówienia o literaturze kobiecej. Bo niby dlaczego facet nie może przeczytać Witkiewicz, Grocholi albo Grabowskiej? Autorki piszą książki mądre, z których niejeden meżczyzna mógłby się nieco nauczyć. Więc… czytajmy książki kobiet i te pisane dla kobiet!

    • Women’s World

      Myślę, że mężczyznom trudno było by się przydać, że czytają właśnie Grocholę 🙂 Przyznam, że chętnie sięgam po literaturę typowo męską 🙂

  • Jak tak czytam i czytam, to jedyną książką, z którą się zetknęłam, jest „50 twarzy Greya”. Byłam właśnie w tej grupie: „a, sprawdzę, czym tak wszyscy się zachwycają”. I muszę się nie zgodzić, moim zdaniem jest napisana w niezbyt dobry sposób 🙂
    Jasne, że kojarzę Bridget, ale bardziej z filmów, książki nigdy nie trzymałam w ręce.
    A tak ostatecznie, to chyba jestem jednak fanką bardziej „męskiej literatury” – dużo scifi, fantastyki, machania mieczem, bardziej brutalnego klimatu. Ale bardzo podobało mi się stwierdzenie, że literatura jest kobietą 😀

    • Women’s World

      Każda kobieta odbiera literaturę na swój własny sposób i ile osób tyle preferencji. I to jest super 🙂