Moje tu i teraz cz. 2

22.09.2016 r.

 Ponoć każdy ma jakieś lęki i ograniczenia. Tyle, że każdy zdrowy człowiek sobie z tym radzi. Ja najzwyczajniej w świecie mam z tym kłopot. Ktoś kto nie miał ataku paniki, nie jest w stanie tego zrozumieć. Nie umiem znaleźć słów na trafne porównanie go do czegokolwiek. Udało mi się wyczytać w internecie coś takiego: “Aby unaocznić, co taka osoba przeżywa, wyobraźcie sobie drastyczny scenariusz. Nurkujecie sobie w basenie, kończy wam się powietrze, próbujecie wypłynąć. Okazuje się, że powierzchnia wody pokryta jest szybą. Dusicie się, ale nie jesteście w stanie dotrzeć do powietrza, które jest na wyciągnięcie ręki.” (źródło http://www.imma-polska.pl/jednostki-chorobowe/stres/nerwica-lekowa). Myślę, że to dość trafne porównanie. Mechanizm działania lęku znam od podszewki, ale w momencie kiedy on mnie dopada jestem całkowicie bezsilna. Racjonalny umysł nie dochodzi wtedy do głosu. Diabelna i podstępna nerwica, wygrywa. Chciałabym jej urządzić pogrzeb. Pogrzeby zwykle kojarzą się ze smutkiem, łzami i żałobą. Ten byłby wyjątkowy. Pogrzeb, który będzie moją największą

 

beauty-1511867_1920imprezą, z mnóstwem śmiechu. I bez żadnej żałoby. Chcę ją po prostu pogrzebać. Być może moje myślenie jest błędne. Na moje stwierdzenie: “nie chcę tej nerwicy”, terapeutka mi powiedziała, że to tak nie ma, że nie chcę. Ona jest i już. Nie mogę jej wyrzucić ze swojego życia. Tak jak matka nie wyrzuca ze swojego życia dziecka, tylko dlatego, że jest lękliwe, tak i ja nie mogę wyrzucić nerwicy. Lęki są i muszę nauczyć się z nimi żyć. Z ust terapeutki padło takie słowa: “O! Jesteś moja nerwico. Chodź, usiądź i napij się ze mną kawy.” Ponoć tak mam do niej podchodzić. Tylko jak się tego nauczyć, skoro ja jej naprawdę nie chcę? Jeszcze dużo pracy przede mną. Jeśli jutro do mnie przyjdzie nieproszona Pani N., spróbuję to zrobić. Wszystkie książki i artykuły, które przeczytałam mówią jasno: musisz oswoić lęk. Kurde, niby proste, ale jak to zrobić? Łatwe jest to tylko w teorii.

woman-506120_1920

Początek listopada 2012 r.

Czuję się już w sumie na siłach, aby normalnie funkcjonować. Od operacji minęło już sporo czasu. Rana już się dobrze zagoiła. Brzuch jeszcze trochę boli. Tam, gdzie jest blizna nie mam jeszcze czucia, ale ponoć za jakiś czas ma wszystko wrócić do normy. Do pracy jeszcze nie chodzę.  Płaczę dużo bo po prostu muszę się wypłakać, ale z czasem to minie. Wracam do zdrowia, więc pora wykonywać wszystkie obowiązki domowe. Wychodzę na zakupy, ale założyłam sobie, że postaram się nie dźwigać, żeby się nie przeforsować. Chodzę powoli po sklepie, kiedy zaczyna mi się robić duszno. Z każdym krokiem robi mi się coraz dziwniej. Zakręciło mi się w głowie, serce zaczęło walić jak oszalałe. Zaraz zemdleję. Biegnę czym prędzej do kolejki, ale pech chce, że dwie osoby stoją przede mną. Wstyd mi poprosić o przepuszczenie i stoję za nimi. Jeju naprawdę zaraz zemdleję! Musze czym prędzej do domu. Zapłaciłam za zakupy i pędzę do domu. Kładę się na łóżku i czekam aż mi przejdzie. Jestem zlana zimnym potem, serce wali jak oszalałe. Za szybko chciałam dojść do siebie a najwidoczniej jest jeszcze zbyt wcześnie na samodzielne funkcjonowanie. Pewnie narkoza tak na mnie podziałała. Dzwonię do taty, aby przyjechał po mnie i zabiera mnie do siebie na dalszą rekonwalescencję. A przecież mówił mi, że za szybko wracam do domu.

Tak właśnie wyglądał mój pierwszy atak paniki, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.

rainbow-background-1149610_1920

Oczekująca na Tęczę

 

źródło: http://www.imma-polska.pl/jednostki-chorobowe/stres/nerwica-lekowa

Oczekująca na Tęczę
Oczekująca na Tęczę

Kasia – 32 lata, singielka, bezdzietna, osobowość neurotyczna. Największą wartość ma dla mnie rodzina. Od zawsze bojaźliwa i czasem nieśmiała. Sentymentalna, uczuciowa i opiekuńcza. Nie znoszę kłamstwa, chamstwa, arogancji i prostactwa. Urodzona domatorka. Bardzo łatwo przywiązuję się do ludzi i rzeczy. Kiedyś uwielbiałam żartować, dzisiaj jestem przygaszona przez życie i chorobę. Mam jednak wiarę w wyzdrowienie, dzięki ludziom, których spotkałam na swojej drodze. Wierzę, że jak już wszystko poukłada się w mojej głowie, to poukłada się też wszystko inne.

  • Domyślam się, że to ciąg dalszy historii kobiety, które usunięto ciążę i teraz musi z tym żyć.
    Powtórzę jeszcze raz. Dobrze się to czyta. Czy ja bym napisała lepiej? Nie wydaje mi się.

    • Agnieszka Boryna

      Dziękujemy za opinię. Tak to jest ciąg dalszy. Oczekująca opisuje swoje wspomnienia w formie pamiętnika. Życzymy dużo zdrowia 🙂