Przygotowując się do pisania tego felietonu, odbyłam kilka ciekawych rozmów zarówno z mężczyznami jak i kobietami. Czy platoniczna przyjaźń damsko męska, jest realna? Opinie są podzielone. Chociaż przeciwników tej relacji jest stety bądź niestety, zdecydowanie więcej. A jeśli jest możliwa, to czy ma szansę przetrwać? Czy istnieje jakakolwiek siła, która mogłaby tak fundamentalną relację, jaką jest przyjaźń zniszczyć?
Problem jest złożony i obawiam się, że na żadne z powyższych pytań, nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Osobiście z własnego doświadczenia, wiem, że taka relacja jest jak najbardziej możliwa. Jednak tak jak stworzenie jej przyszło nam łatwo, tak utrzymanie przeszło lekko wyboistą drogę. Z naciskiem na lekko, ponieważ chyba oboje mieliśmy dużo szczęścia a los obdarzył nas siłą charakteru. Krótki rys historyczny. Znamy się z Jankiem od szkoły podstawowej, czyli przeszło 18 lat. Więc nasza przyjaźń osiągnęła już wiek pełnoletni. Pamiętam setki przegadanych rozmów na rozmaite tematy. Praktycznie wszędzie byliśmy razem, nierozłączne papużki. Nasi znajomi doskonale wiedzieli co nas łączy lecz dla osób postronnych zawsze sprawialiśmy wrażenie pary. Do dzisiaj miło wspominam każdą wspólnie spędzoną chwilę, która nosiła znamiona tej spontanicznej. Jedno muszę przyznać, nie udało mi się być w związku z żadnym mężczyzną, który potrafiłby mnie tak zaskakiwać, jak mój przyjaciel. Był między nami jeden, jedyny moment, kiedy moglibyśmy zmienić charakter naszej znajomości, na powiedzmy, bardziej bezpośredni. Nie zrobiliśmy tego, bo oboje wiedzieliśmy, że nie byłoby już odwrotu. Nie udałoby się wrócić do tego, co mieliśmy wcześniej, do naszej niewinnej przyjaźni. Ustaliliśmy wtedy, że jest to nasza święta granica, której nigdy nie przekroczymy. Jeżeli którekolwiek z nas, w pewnym momencie zechce tego dokonać, odsuwa się na ten czas, dopóki jemu nie „przejdzie”. O dziwo takiej sytuacji nigdy nie mieliśmy. Może należymy do tych osób, które nigdy nie poczuły do siebie nic głębszego, bardziej intymnego i emocjonalnego. Może.. Jedno jest pewne, rozmawialiśmy ze sobą zawsze szczerze i uczciwie mówiliśmy o swoich pragnieniach i uczuciach. Jak jest teraz? Całkiem podobnie. Janek jest w stałym związku, założył rodzinę, pobudował dom. Ja też kogoś mam. Na początku Kasi trudno było zrozumieć łączącą nas więź. Nawet próbowała mieszać między nami, próbując doprowadzić do rozpadu naszej relacji. Janek wtedy na spokojnie wyjaśnił jak wygląda nasza przyjaźń i że nigdy z niej nie zrezygnuje. Kasia musiała to zaakceptować, chociaż mam wrażenie, że nigdy tego nie zrobiła do końca i nadal ma nas na oku. Mój mąż z kolei został przeze mnie postawiony przed faktem dokonanym. Na wstępie powiedziałam mu o przyjacielu, którego mam, że jest mężczyzną. I że bardzo bym chciała by uszanował nasz platoniczny „związek”. Podobnie jak Kasia, zrobił to ale obserwuje nas uważnie. W myśl zasady „kontrola najwyższą formą zaufania”. Paradoks sytuacji polega na tym, że ja nigdy bym nie zaakceptowała przyjaciółki mojego męża. Kiedy się poznaliśmy, Maciek miał kumpelę z którą jak twierdził „może konie kraść”. Nigdy głośno i oficjalnie nie wypowiedziałam się na ten temat w obawie, że mogłoby się to obrócić przeciwko mnie. Dlatego też dyplomatycznymi zabiegami, udało mi się ostudzić ich żarliwą przyjaźń, która z czasem sama się wypaliła. Albo nie była ona tak trwała i fundamentalna jak moja i Janka, albo jestem bardziej przebiegła niż sądziłam.
Nie zawsze jest tak łatwo i prosto jak u mnie i Janka. Moja koleżanka Paula, szczęśliwa świeżo upieczona żona, poznała bardzo fajnego faceta. Od początku widziałam, że ona jest dla niego kimś znacznie więcej niż tylko kumpelą. Zwróciłam jej oczywiście na to uwagę. Niechętnie ale przyznała mi rację. Odbyła z nim poważną rozmowę, licząc w duchu, że nic się między nimi nie zmieni. Jednak się zmieniło i to dużo. Tomek chciał być dla Pauli kimś znacznie więcej niż tylko przyjacielem. Jej propozycja nie była dla niego satysfakcjonująca, wręcz przeciwnie okazała się być bolesna. Tomek radykalnie odciął się od Pauli, urywając wszelkie kontakty, łącznie ze zmianą numeru telefonu i usunięciem profilu na FB. Paula długo dochodziła do siebie po tej stracie, niemalże była w żałobie. Dużo przepłakała i jeszcze więcej wypiła wina. Na prawdę Tomek był dla niej bliską osobą, więc jego brak zbyt mocno ją zranił. Zresztą myślę, że oboje są zranieni i to boleśnie.
Odpowiadając na postawione przez siebie pytanie, mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że przyjaźń damsko męska jest możliwa. Zależy to jednak od ludzi, którzy tworzą takową relację. Czy potrafią jasno wyznaczyć granice i się ich trzymać a przede wszystkim czy są wobec siebie szczerzy. A jeśli tak, to życzę Wam dużo szczęścia i wytrwałości. Dbajcie o siebie nawzajem.
Janku, dzięki za to że jesteś i że zawsze mogę na Ciebie liczyć.